MELODIA MIŁOŚCI - ROZDZIAŁ 15

Nie potrafiłam w to wszystko uwierzyć. Patrzyliśmy na twarz staruszki zatopionej w smutku i nikt z nas nie był w stanie wypowiedzieć słowa. Jej ból był nie do opisania. Nie chodziło tu tylko o fakt, że nasze instrumenty zostały skradzione. Miałam wrażenie, że straciła wszystko, na czym jej zależało.

Kobieta przerwała tę krępującą, nerwową ciszę.

- To już 43 lata, odkąd jestem w tym teatrze. 43 długie lata, pełne przeszkód i braku akceptacji. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak ciężko jest utrzymywać się przy życiu, kiedy ludzi przyciągają te nowe, duże, komercyjne teatry - mówiła ściszonym głosem ze wzrokiem wbitym w podłogę. - Mimo, że bywały takie dni, kiedy na nasze spektakle przychodziły po dwie, trzy osoby, nawet na chwilę nie odpuściliśmy i każdy z nich był dziełem sztuki. Pomyślicie, że zbyt wysoko się cenimy, ale to prawda. Teatr to całe moje życie, na niczym innym nie znam się tak dobrze. Nic w życiu nigdy mi nie wyszło. Jedynie to. A teraz... Co teraz? - przerwała na chwilę, cicho zanosząc się płaczem. - Jeździłam po całym świecie, by kompletować kostiumy, rekwizyty - wszystko to było unikatowe i jedyne. Niektóre z nich miały już wartość muzealną. Były bezcenne...

Ponownie nastała wszechogarniająca cisza i pustka.

- Jakoś sobie poradzimy - wyszeptał do mnie Mateusz, wtulony w moje włosy.

* * *

Wyszliśmy z teatru. Do festiwalu została niecała godzina. Artur zadzwonił do firmy Basi. Odebrał jej szef.

- Co mamy teraz zrobić? Stoimy na lodzie! Na co było to wszystko?!

- Nie jesteśmy w stanie zapewnić wam nowych instrumentów.

- W takim razie dzwońcie do organizatorów, do innych zespołów, gdziekolwiek! I pytajcie, czy mogą nam pożyczyć sprzęt.

- To niemożliwe.

- Jak to?!

- Warunkiem uczestnictwa w festiwalu jest posiadanie swoich instrumentów. Taki regulamin. Przecież go czytaliście. Tak, wiem, to chore. Nic nie mogę na to poradzić.

Artur rozłączył się. Powstrzymał potok przekleństw, który cisnął mu się na język. Spojrzał nam w oczy. Jego wzrok mówił wszystko.

- Mamy przecież gitarę - po chwili zaczął niepewnie Mateusz. - Mamy też dość pieniędzy, by kupić jakąś zastępczą dla Karola...

- ... damy akustyczny koncert - dokończyłam, czując, że rodzi się we mnie mały płomień nadziei.

9 komentarzy:

  1. Ładny styl. Też kiedyś pisałam bloga,nawet kilka z opowiadaniami, ale dawno bo porzuciłam. Jeśli masz ochotę wejdz - life-lullaby.blog.onet.pl Ale to takie starocie, że aż wstyd czytać . Tymczasem zapraszam na wspolnego nowego bloga, o modzie, stylizacjach, nasze oryginalne zdjęcia, nasze życie. - CHANTEU.blogspot.com. mamy nadzieję, że polubisz ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! <3

      Waszego bloga modowego pokochałam od pierwszego czytania! *_* A na tego z opowiadaniami na pewno wpadnę.

      Zapraszam częściej! xx

      Usuń
  2. Ślicznie, tylko szkoda, że notki takie krótkie. Obserwuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!

      Mam nadzieję, że wkrótce ruszę z nowym, długim opowiadaniem. Zrobię wszystko, co w mojej mocy! :)


      PS. Nowy rozdział MM już jutro lub jeszcze dziś w nocy.

      Usuń
  3. muszę ci napisać , że masz talent do pisania
    zapraszam do mnie
    papuszka.blogspt.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie i zapraszam częściej! :)


      Wpadnę na pewno.

      Usuń
  4. kiedy kolejny rozdział? czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak motywacji, weny i czasu...
      Postaram się jak najszybciej.

      xx

      Usuń

Czytam i w miarę możliwości odpisuję na wszystkie komentarze. Na komentarze typu "Świetny blog! Wpadnij do mnie! Skomentuj!" nie odpowiadam. Spam zdecydowanie niemile widziany.