MELODIA MIŁOŚCI - PROLOG





Po omacku próbuję trafić kluczem do zamka od drzwi mojego mieszkania. Znowu przepaliła się żarówka. Nie mam głowy do tego, by ją wymienić.

Przekraczając próg rzucam pod nogi torebkę, której zawartość rozsypuje się po podłodze przedpokoju i zapalam waniliowego papierosa. To pierwsza czynność, którą wykonuję po powrocie do domu. Przytrzymuję się szafy, a potem skaczę na jednej nodze, próbując zdjąć moje ulubione, szare szpilki. Popiół spada na dywan. Posprzątam to jutro.

Mam nieodpartą ochotę na wino. W lodówce znajduję butelkę półwytrawnego, które zostało z naszego przedwczorajszego babskiego wieczoru. Kilka minut siłuję się z korkociągiem. Wychodzę na balkon. Jest piękne, gwiaździste niebo. Zimne powietrze pobudza moje nozdrza. Siadając na niewielkim krześle, uśmiecham się w mrok nocy. 

Po raz pierwszy od kilku lat zaczynam się modlić. 
- Boże, znowu zapomniałam o twoich zasadach. Złamałam siódme przykazanie - przerywam, by pociągnąć kolejny łyk wina. - Skradłam jego serce.



7 komentarzy:

Czytam i w miarę możliwości odpisuję na wszystkie komentarze. Na komentarze typu "Świetny blog! Wpadnij do mnie! Skomentuj!" nie odpowiadam. Spam zdecydowanie niemile widziany.