PUSTKA #9

Mamo!

Już po wszystkim. Żadne słowa nie wyrażą tego, jak wspaniale się czuję. Życie z każdym dniem przynosi mi coś niebywałego, coś co sprawia, że uśmiech naturalnie gości na mojej twarzy. Wreszcie poczułam pełnię szczęścia i doskonale zdałam sobie sprawę z tego, że mam dla kogo żyć, oddychać. Zwyczajnie płaczę, kiedy myślę o tym, co w ostatnim czasie spotykam na swojej drodze.  Nie dowierzam, że jest tak cudownie, że spełniają się moje marzenia. Bo co może być piękniejszego od świadomości, że spędzę całe moje życie z istotą, która jest dla mnie całym światem?

Jeszcze nigdy nie byłam tak zdenerwowana, jak w dzień ślubu. Miałam wrażenie, że serce połamie mi żebra. Czasami dokuczały mi niepokojące zawroty głowy, ale to chyba jest normalne przy takich emocjach. Wszystko było takie bajkowe -  perłowa suknia, niesamowicie długi welon, moje ukochane storczyki, jasny garnitur Michała. Do kościoła pojechaliśmy dorożką, prowadzoną z nieopisaną gracją przez białe i brązowe konie. Kiedy przyszedł czas przysięgi, w głowie miałam coraz to dziwniejsze myśli, jednak wystarczyło, że spojrzałam w jego tęczówki, a wszystkie wątpliwości bezpowrotnie mijały. Nie jestem pewna, czy moje słowa można było zrozumieć, bo co chwilę przerywał mi mój cichy płacz. Nieistotne.

Później przyjęcie w naszym ogrodzie, tak jak planowaliśmy. Byli tylko najbliżsi - babcia, bracia Michała, jego rodzice. I Ty, mamo. Też byłaś z nami. 


Czuwałaś.



Głównie dzięki Tobie jestem taka szczęśliwa.
Twoja A. 

4 komentarze:

Czytam i w miarę możliwości odpisuję na wszystkie komentarze. Na komentarze typu "Świetny blog! Wpadnij do mnie! Skomentuj!" nie odpowiadam. Spam zdecydowanie niemile widziany.