WSPOMNIENIA.

Zrozpaczona, po naszym rozstaniu, wyjęłam  ulubionego Jacka Danielsa z barku mojego taty. Kiedy wróciłam do mojego pokoju, postawiłam butelkę na podłodze. Otworzyłam okno na oścież, akurat padał deszcz. Słychać było przyjemne stukanie kropel o parapet. Każdy wdech wydawał się być ciężarem, bo powietrze było gęste i bardzo wilgotne. Po chwili wyciągnęłam z dna szafy zakazane pudełko. Trzymałam w nim wszystko, co kojarzyło mi się z Tobą. Przed otworzeniem go, odpaliłam papierosa. Musiałam uspokoić rozkołatane serce. Uchyliłam lekko pokrywę pudełka, łzy od razu cisnęły mi się do oczu. Pociągnęłam kilka dużych łyków alkoholu prosto z butelki. Teraz już całkowicie otworzyłam moją skrzynkę najpiękniejszych wspomnień.
Pierwsze w oczy rzuciły mi się przeróżne bilety. Z meczów, koncertów, seansów filmowych, a nawet te autobusowe. WSZYSTKIE związane z Tobą. Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę, pamiętam Twoje szczere przejęcie się po każdej porażce drużyny, której kibicujesz i kiedy stawałam na palcach, by musnąć Twoje wargi na pocieszenie, a Ty przytulałeś mnie mocno i wieszałeś na mojej szyi swój szalik. Wzięłam następny skrawek papieru do ręki. Bilet autobusowy do Lublina. Pamiętasz, jak spacerując po tym cudownym mieście dosiadaliśmy się do ulicznych muzyków i śpiewaliśmy razem z nimi, nie zwracając uwagi na przechodniów? A naleśnikarnię pamiętasz? Tak nieziemsko pachniało tam cynamonem…
Pozostałych biletów były jeszcze dziesiątki i z każdym z nich wiązała się niezwykła historia, spędzona z niezwykłą osobą. Zapalam następnego papierosa. Czas na nasze wspólne zdjęcia. Byłam w stanie powiedzieć, co czułeś na danym zdjęciu, co wyrażały Twoje oczy i czy był to nasz dobry dzień. Każdą sekundę u Twojego boku mam głęboko zapisaną w pamięci. Na odwrocie niektórych fotografii widniały słowa znajomych skierowane do nas. ‘Abyście zawsze byli tak szczęśliwi jak teraz, robaczki :)’ – napisał Twój najlepszy kolega. Na innej było kilka podpisów pod zdaniem ‘Pasujecie do siebie jak nikt’. Mimo zalanej łzami twarzy, uśmiechnęłam się. Kochani, zawsze nam dobrze życzyli.
Po chwili wybuchłam jednak jeszcze większym płaczem. Jak to się stało, że dotychczasowa jedność rozbiła się na dwa osobne, obce sobie czynniki? Z Tobą wszystko stawało się prostsze, a kiedy jedno z nas przygniatały problemy, to drugie zawsze brało pół ciężaru na siebie, bez względu na konsekwencje. Wspaniale było czuć, że obojętnie o której godzinie jesteś w stanie przyjść pod mój dom tylko dlatego, bo moje ramiona stęskniły się za Twoimi. Jak to się mogło stać, że Cię nie ma, kiedy potrzebuję właśnie teraz wtulić się w Twoje szerokie, bezpieczne ramiona?
Wypiłam już pół butelki ulubionej whisky mojego taty. Teraz wyjęłam wszystkie kartki zaadresowane do mnie. Walentynkowa, w której pisałeś słowa nie z tej ziemi, opisując naszą miłość. Urodzinowa,  w której pisałeś, że będziesz kochał do końca swojego życia, które spędzimy razem. Przypadkowo brudzę brzeg kartki rozmazanym tuszem do rzęs.
Jak w transie, dalej wyjmuję rzeczy z pudełka.
Trzymam w ręku sto siedemdziesiąt miętowych kopert związanych cudownie błękitną, grubą wstążką. Przytulam je do serca. Moim ciałem wstrząsają drgawki. Zwijam się z płaczu i tęsknoty. Usycham. Nie mam siły nawet wziąć butelki w dłoń. Teraz ubrudziłam tuszem mój waniliowy dywan. Kolejna rzecz, która od teraz przypominać będzie mi Twoją osobę. Ale przecież nie schowam go do pudełka…?
Jestem w stanie rozwiązać kokardkę wstążki dopiero po dwudziestu minutach. Listy. Listy do mnie. Od Ciebie. Najbardziej cenne mi rzeczy. Ułożyłam je w takiej samej kolejności, w jakiej je otrzymałam. Codziennie rano w skrzynce znajdowałam kopertę w moim ulubionym kolorze. Każda podpisana tak samo – jedynie moim imieniem – Twoim cudownym charakterem pisma.  W środku zawsze ta sama treść.  

' Я люблю тебя '


Wiedziałeś, jak bardzo kocham rosyjski. Wiedziałeś, że kocham dostawać listy. Wiedziałeś też, jak bardzo jesteś dla mnie ważny. Pamiętam, jak uroczo się peszyłeś, kiedy szeptałam Ci do ucha, że jesteś moim uosobieniem ideału. Wytatuowałeś na moim sercu swoje imię. Już na zawsze.
Dopijałam ostatnie krople alkoholu, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zapłakana wstałam i powłóczyłam nogami w stronę wejścia do mojego domu, zostawiając niesamowity rozgardiasz na podłodze i dogasającego papierosa w popielniczce. Niezdarnie potykałam się o meble. Roztrzepana i kompletnie pijana, trzymając w ręku pustego Jacka Danielsa, otworzyłam drzwi nie patrząc nawet, komu otwieram.
 - Я люблю тебя – usłyszałam. 

Wróciłeś. Serce radośnie zabiło na nowo.

21 komentarzy:

  1. idealnie to napisałaś, zazdroszczę talentu.
    - Twoja Adin.

    OdpowiedzUsuń
  2. popłakałam się... kc <3 sari.

    OdpowiedzUsuń
  3. bożee,, popłakałam się. . ;( pięknie to jest napisane ;* zazdroszcze talentu ; ) ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. jakie to śliczne jest.;)

    OdpowiedzUsuń
  5. naprawdę genialnie napisane. podziw. Ylime.moblo.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. genialne dziewczyno ! ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. O MÓJ BOŻE ! Ola, dziewczyno wymiatasz ! nawet nie wiedziałam, że tak piszesz, jestem w ogólnym szoku !
    UWIELBIAM, UWIELBIAM, UWIELBIAM ! <3
    Jestem od teraz Twoją największą fanką :D

    -Buła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PRZESADZASZ! ♥

      Ale bardzo, bardzo dziękuję!
      Przy najbliższej okazji dam Ci autograf :D

      lovelove ♥

      Usuń

Czytam i w miarę możliwości odpisuję na wszystkie komentarze. Na komentarze typu "Świetny blog! Wpadnij do mnie! Skomentuj!" nie odpowiadam. Spam zdecydowanie niemile widziany.