MELODIA MIŁOSCI - ROZDZIAŁ 10

Obudziłam się w środku nocy, rozpalona i zalana łzami. To takie przerażające uczucie, kiedy śnisz o swojej śmierci. Swojej i swoich bliskich. Zupełnie tak, jakbym spojrzała obcymi oczami na nasze życie. Do tej pory nie czułam czegoś równie przerażającego - mimo, że bardzo chciałam się obudzić, trwałam w tym koszmarze, widząc jego dalszy ciąg. A w nim my - Mateusz i ja. Chłopaki z zespołu. Kilkadziesiąt przypadkowych osób. Pokład samolotu. Strach. Paniczny krzyk. Przeszywający ból. A potem już tylko pustka. Przerażające, ciemne nic...

Drżącą dłonią zapaliłam małą lampkę stojącą tuż koło łóżka. Dawała ciemne, ledwo widoczne światło, jednak w tamtej chwili pragnęłam tylko jednego - zabić tę cholerną ciemność. Dopiero kiedy zobaczyłam cudowne rysy twarzy Mateusza, przyszło ukojenie i spokój. Słysząc jego wolny oddech na nowo poczułam się bezpiecznie. Mimo tego, że potrzebowałam wtulić się w jego ramiona, nie obudziłam go. Miałam nadzieję, że chociaż on śnił o czymś pięknym. Patrzyłam na niego do samego świtu. Roztrzepana i wciąż lekko niespokojna, biłam się z myślami wiele godzin, skubiąc róg mojej ulubionej poduszki.

W końcu podniósł swoje powieki, odsłaniając najpiękniejsze tęczówki świata.

- Już nie śpisz? - zapytał, podnosząc się na łokciach i całując mnie w policzek. - Coś się stało?
Postanowiłam nie mówić mu o moich snach. O moim strachu.

- Zupełnie nic. Patrzyłam na moje szczęście. Co jakiś czas przez sen mówiło, że mnie kocha.

W odpowiedzi usłyszałam śmiech. Zbliżył się, składając pocałunki na mojej szyi, łaskocząc mnie dwudniowym zarostem.

- Już jutro. Jutro o tej porze będziemy kilka tysięcy metrów nad ziemią - powiedział, z wyraźną euforią w głosie.

Musiałam zrobić wszystko, by nie dopuścić do tego, żebyśmy polecieli samolotem. Niby to był tylko chory sen, jednak nie dawał mi spokoju. Coś wewnątrz mnie nieustannie podpowiadało mi, żeby nie pozwolić na ten lot. Zupełnie tak, jakbym słyszała szepty w mojej głowie. Zaczęłam przerażać samą siebie.

- Mam paniczny lęk wysokości. Pojedźmy autobusem.

- Nigdy wcześniej mi o tym nie wspominałaś.

- O lękach nie mówi się na głos - odpowiedziałam, czując na karku oddech ogarniającej mnie paniki.

2 komentarze:

  1. cudne jest! ♥
    robi się coraz ciekawiej! ♥
    kiedy następny ? ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak znajdę trochę czasu, niedługo coś się pojawi. będę informować :*

      Usuń

Czytam i w miarę możliwości odpisuję na wszystkie komentarze. Na komentarze typu "Świetny blog! Wpadnij do mnie! Skomentuj!" nie odpowiadam. Spam zdecydowanie niemile widziany.