wciąż kocham

Gdzie jesteś? 
Gdzie jesteś w chwili, kiedy potrzebuję Twojej obecności?
I czy wrócisz? Wrócisz, prawda?
Nie możesz mnie teraz zostawić, nie przed tym, co możemy jeszcze przeżyć, przecież mamy jeszcze przed sobą tyle pięknych chwil, chwil, w których tylko my - mimo wszystko, mimo przeciwności i zakazów. Pamiętasz?
Moje oddechy nie mają bez Ciebie najmniejszego sensu, są płytkie i ciężkie, przytłaczają moją klatkę piersiową, a serce bijąc zadaje mi przeszywający ból, zupełnie tak, jakby żebra miały się zaraz połamać,
wargi zapomniały co to śmiech, ich kąciki nie unoszą się, nie mają do tego powodu, kiedy byłeś obok beztrosko mogłam cieszyć się życiem, zawsze kiedy patrzyłam w Twoje oczy szczęście przychodziło samo, 
wiedziałam, że kiedy wszystko mi się zawali - Ty to odbudujesz, więc chodź i przywróć to szczęście, miłość, bezpieczeństwo 
i zniszcz tą cholerną pustkę, wypełnij ją na nowo, całym sobą, to jedyne moje marzenie, nie chcę nic więcej, będę czekać zawsze, chociaż nie wiem jak długo będę potrafiła z tym żyć, puls zwalnia, a z pogryzionych ust sączy się brunatna krew, jak możesz na to pozwolić
chcę znów Cię czuć jak dawniej, że kiedy otworzę oczy - Ty nadal tam będziesz i że weźmiesz moją twarz w swoje dłonie i zatopisz się w pocałunku 
i uroczo zmrużysz oczy
kto by pomyślał, że zamkniesz je na zawsze tak wcześnie, przecież mówiłeś, że kochasz życie, że ja jestem Twoim życiem

byłeś wspaniały w każdym słowie i każdym geście

nie zapomnę Cię nigdy, bo to nie możliwe, jesteś nadal w moim sercu i mimo, że ono zwalnia, wciąż bije tylko dla Ciebie 
i czuję, że stoisz za mną, ale kiedy się odwrócę znikasz nie chcąc powiększać ran wewnątrz mnie, prawie nic się nie zmieniło, tak jak wtedy, kiedy mówiłam że Cię nienawidzę, a mimo to Twój cień był obok, bez względu na to, że Twoje serce płakało, teraz jedynie nie widzę tego cienia, ot mała różnica,
nieustannie czuję Twój delikatny dotyk, kiedy wplatałeś swoje palce w moje włosy i kiedy muskałeś moje obojczyki

czy to możliwe, że mi Cię zabrano? 
anioły miały być nieśmiertelne


znienawidziłam ludzi i wstydzę się, że także jestem człowiekiem, oni nie mają uczuć
zgasili bez powodu pewne istnienie w brudnym tunelu metra, gdzie jeszcze kilka dni temu byłam razem z Tobą
i tylko Ty byłeś wyjątkowy, byłeś aniołem, dlatego tak bardzo różniłeś się od wszystkich
i ode mnie
brzydzę się oddychać wiedząc, że oni też oddychają 

proszę, zabierz mnie stąd
S., zabierz

nie mam sił, by płakać
ale świadomość, że niedługo będę przy Tobie daje iskierkę pieprzonej nadziei, że to piekło się skończy, Boga nie ma, gdyby istniał nie pozwoliłby na to wszystko, jak mogę teraz w cokolwiek wierzyć, ludzie karzą mi się modlić, że będzie mi lepiej, pierdoleni kłamcy

zaraz przyjdę
i będziemy razem
czuwający
niewidzialni


kiedyś S. jak szczęście
dzisiaj jak samotność





a jutro -
jak samobójstwo

7 komentarzy:

Czytam i w miarę możliwości odpisuję na wszystkie komentarze. Na komentarze typu "Świetny blog! Wpadnij do mnie! Skomentuj!" nie odpowiadam. Spam zdecydowanie niemile widziany.