MELODIA MIŁOŚCI - ROZDZIAŁ 11


Jeszcze długo cały mój umysł wypełniał ostatni sen, o którym chciałam jak najszybciej zapomnieć. To śmieszne, że taki wadliwy wytwór wyobraźni może zakłócić spokój i zatruć myśli, wprowadzając serce w nienaturalnie przyspieszone tempo. Zawsze byłam przesądna, jednak nigdy do takiego stopnia. Czułam się żałośnie. Miałam jedynie nadzieję, że inni patrząc na mnie nie będą mogli dostrzec, jak małymi kroczkami zmierzałam ku obłędowi. 

Mateusz wyszedł na miasto kilka minut po siódmej, zostawiając w kuchni cudowny zapach naleśników i czekolady, który w zaledwie kilka sekund ogarnął całe mieszkanie. Bezwarunkowo na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Kuszona zapachem, wciąż prawie nieprzytomna, wyszłam z sypialni. Stawiając bose stopy na podłodze, moje ciało przeszył przyjemny, otrzeźwiający dreszcz. Z każdym krokiem woń stawała się coraz bardziej intensywna.

Przekraczając próg kuchni zobaczyłam cudownie zastawiony stół, niezliczoną ilość najróżniejszych kwiatów, górę naleśników i truskawek. Uśmiechając się szeroko, przygryzłam dolną wargę. Z każdym porankiem Mateusz zaskakiwał mnie coraz bardziej - dzisiejszy był bezkonkurencyjny. 

Z każdym kęsem podnosił mi się poziom endorfin. Wiedziałam już, że nic nie jest w stanie popsuć mi tak wspaniale zaczynającego się dnia. 

Dopiero po kilku minutach, tuż obok talerza zobaczyłam małą, zgiętą na pół karteczkę.

 Pewnie myślisz, że nic słodszego Cię dzisiaj nie spotka. Poczekaj tylko, aż wrócę. 
Twój Szef Kuchni

* * *

Starannie umyłam wszystkie naczynia, nucąc pod nosem jedną z naszych piosenek. Usłyszałam przekręcający się w drzwiach zamek. Ledwie zdążyłam się odwrócić, a już czułam jego usta na swoich. Jak zwykle odnosiłam wrażenie, że czas zaczął zwalniać. Dłonie wplotłam w jego włosy i podskakując, objęłam go nogami w pasie. 

-  Jak Ci smakowało śniadanie? - zapytał zalotnie, nie przestając mnie całować.

Lekko odchyliłam głowę, zatapiając się w jego tęczówkach.

- Było nieziemskie - wyszeptałam. - Dlatego nie wiem, jak określić to, co czuję teraz. Szef kuchni jak zwykle się nie pomylił. 

Wybuchnął swoim cudownym śmiechem, zaczynając całować moją szyję i obojczyki. Kątem oka zauważyłam leżącą na blacie teczkę z logo polskich linii lotniczych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytam i w miarę możliwości odpisuję na wszystkie komentarze. Na komentarze typu "Świetny blog! Wpadnij do mnie! Skomentuj!" nie odpowiadam. Spam zdecydowanie niemile widziany.