MELODIA MIŁOŚCI - ROZDZIAŁ 5



Mój głos wrócił do normalnej barwy, zajęliśmy miejsca i zaczęliśmy próbę. Simon doskonale znał nasz repertuar, chłopacy już kilka tygodni wstecz podrzucili mu nasze teksty i pierwowzory nagrań. Miałam wrażenie, że gra z nami od paru lat.

Kiedy usłyszałam jego baryton podczas śpiewu, wróciło moje roztargnienie. Śpiewa niesamowicie. Jest dużo lepszy od Wojtka - poprzedniego wokalisty. Bywało, że przez kilkadziesiąt sekund grałam nie te partie, co trzeba, myliły mi się struny i ześlizgiwały się z nich palce mokre od potu. Artur zauważył, co się dzieje, jednak tylko znacząco kiwnął do mnie głową pokazując, że mam się wziąć w garść. 

Zagraliśmy kilka kolejnych utworów. Simon spoglądał na mnie kątem oka, ale udawałam, że tego nie widzę. Ja zaś głównie patrzyłam na to, jak moje szczęście energicznie robi coraz to szybsze przejścia na bębnach. I tak przez całą próbę - Simon patrzył na mnie, ja na Mateusza, a on nieustannie obserwował pałeczki wykonane z jasnego drewna. Karol i Artur jak zwykle wygłupiali się, skakali i tańczyli, jakby znajdowali się na dużej scenie, a nie w jednej z sal domu kultury.

Kiedy skończyliśmy grać, Simon ustał zbyt blisko mnie.
- Grasz tak samo pięknie, jak wyglądasz - rzucił dennym tekstem. Nie patrzyłam na niego, a jego komentarz puściłam mimo uszu. Usłyszałam odgłos rzuconych pałek na jeden z większych bębnów, a koniec jednej z nich odbił się od rantu i spadła na podłogę.

- Ty możesz słuchać, jak gra, ale to ja słucham codziennie bicia jej serca - powiedział mocnym tonem Mat, pocałował mnie w skroń i zabierając nasze rzeczy, wyszliśmy z budynku.

7 komentarzy:

Czytam i w miarę możliwości odpisuję na wszystkie komentarze. Na komentarze typu "Świetny blog! Wpadnij do mnie! Skomentuj!" nie odpowiadam. Spam zdecydowanie niemile widziany.